środa, 6 listopada 2013

W "sieci" bibliotek


 


          Książki – zbiór myśli, fantazji, największy magazyn ludzkiej wiedzy przelany  na papier. Współcześnie w dobie cyfryzacji występujące także w formie elektronicznej, udostępniane w różnoraki sposób, przede wszystkim  za pomocą internetu, który podobnie, jak wcześniej książki stał się uniwersalnym zbiorem, gromadzącym wiadomości z niemalże wszystkich dziedzin życia. Włączenie treści książek do sieci internetowej stało się możliwe poprzez nadanie im postaci cyfrowej, czyli digitalizację, która z mojej perspektywy jest rozwiązaniem bardzo praktycznym.

Idea digitalizacji książek zrodziła się stosunkowo niedawno. Najbardziej znanym działaniem idącym  w  kierunku  masowej digitalizacji  jest projekt zapoczątkowany w  2002  roku  przez jedną  z największych korporacji funkcjonujących w branży internetowej, mianowicie Google. Niedługi czas po tym umieszczając na swojej stronie zakładkę pozwalającą na stosunkowo sprawne wyszukanie danej książki. Sama  idea  bardzo  prosta,  można  by  powiedzieć,  iż  podobna  do  założeń  każdej   z bibliotek, czyli gromadzenie i udostępnienie jak największej ilości książek. Jednakże proces ten odbywający się na globalną skalę  nie przybiera, jakby się wydawało wymiaru „światowej” biblioteki cyfrowej. Z  perspektywy prawnej i nie tylko, bo również wśród indywidualnych użytkowników  kwestia Google Books nie jawi się tak jasno.  Istnieje wiele, skrajnie odmiennych  opinii  o poczynaniach   Google   począwszy od   entuzjastycznych do   negatywnych.  Głównym problemem  w przypadku udostępniania książek w wersji elektronicznej jest łamanie praw autorskich.  Jest to tym samym najtrudniejszy do rozwiązania aspekt, gdyż niełatwo jest znaleźć kompromis zadowalający wszystkie ze stron. Samo ułatwianie dostępu do woluminów, często trudnych do znalezienia jest pozytywnym aspektem tego projektu, przynajmniej z perspektywy obywatela Polski, gdzie wiele pozycji publikowanych przez zagraniczne wydawnictwa są niemalże nie do zdobycia. Jest to również łatwy sposób na znalezienie samych informacji o danej książce Nie należy zapominać również o tym, iż podobnie jak inne inicjatywy Google takie jak np. Mapy także ta powstała wychodząc naprzeciw potrzebom społeczeństwa, w którym żyjemy, powstała po to by wprowadzić w życie pewne innowacje ułatwiające sprawne funkcjonowanie poprzez wyszukiwanie pożądanych informacji.
W  moim przekonaniu inicjatywa rozpoczęta  przez  Google jest pewnego  rodzaju rewolucją   i jak każda rewolucja tak i ta budzi pewne obawy wśród ludzi. Tym samym jest to również  proces, którego nie sposób już zatrzymać. Próby ograniczenia skanowania książek przez Google poprzez nakładanie kolosalnych kar według mnie mijają się z celem. Po pierwsze, jeśli w ogóle zahamują one w pewien sposób działania   Google    to mimo wszystko problem bezprawnego udostępniania książek nie zostanie w zupełności rozwiązany. Po drugie rozważając również mniej prawdopodobną sytuację, w której to Google wycofałoby się z skanowania książek, czy oznaczało by to koniec masowej digitalizacji książek? Z pewnością nie. Zamiast już istniejącego Google books, w które został włożony ogrom pracy wielu ludzi, powstałaby inna jednostka zajmująca się tego typu działalnością. Obecnie niektóre z bibliotek wychodzą naprzeciw projektowi Google udostępniając do przeczytania część z posiadanych pozycji w formie cyfrowej. Działają one jednak na znacznie mniejszą skalę, aczkolwiek nie łamią przy tym praw autorskich.

Specyfika współczesnego świata oraz rozwój technologii sprawia, iż nawet taki obszar jak książki wymaga cyfryzacji nie tylko w celu zapewnienia do nich dostępu, ale także w celu archiwizacji, zapisu danych materiałów na trwalszym nośniku, który jednocześnie zajmuje mniejszą przestrzeń.  Mimo to, wiele razy można było usłyszeć opinię od czytelników będących przeciwko cyfryzacji książek, argumentujących swój stosunek w tej kwestii, poprzez twierdzenie, iż książka w postaci zdigitalizowanej posiada mniejszą wartość niż książka papierowa. Trudno rozstrzygnąć czy w tym przypadku przyczyną takiej dewaloryzacji książki cyfrowej w stosunku do papierowej mogłaby być jej masowa dostępność czy jej niematerialność. W moim przeświadczeniu nie należałoby oceniać proces digitalizacji książek opierając się tylko i wyłącznie o problematyczne kwestie projektu Google, gdyż w szerszym ujęciu jest to proces niosący wiele możliwości. Samo gromadzenie informacji dotyczących książek z całego świata można porównywać do działań, jakie stosuje wobec nas - ludzi facebook. Czy zbierając jak największą ilość danych: osobowych, szczegółów dotyczących naszych preferencji, miejsca pracy itp. tworzy on więc zdigitalizowaną wersję naszej tożsamości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz